... Bo niby lekki ale chwilami irytujący. Niby konsekwentny ale okraszony całą masą bezsensownych ozdobników. Diane Keaton - dotąd niezawodna, tym razem przeszarżowała. W jednym filmie skondensowała wszystkie cechy swych bohaterek z innych produkcji. Jest więc zbyt niezdarna, zbyt gapowata, zbyt energiczna, zbyt och-achowa jak na jedną fabułę. W filmie broni się Lauren Graham oraz Gabriel Macht, reszta stanowi tło - czy to z założenia scenariusza, czy też z braku umiejętności.
Szkoda, bo chwilami rzeczywiście i zabawnie i romantycznie.
Ale generalnie - ani tak, ani tak. Kilka razy wywróciłem oczami z poirytowania.